Od samego wejścia wszystko wyglądało nieco inaczej. Jeff był dziwnie zajęty pracą. Jakaś starsza kobieta latała na mopie. Przy drzwiach wejściowych pojawił się wielki doniczkowy kwiat- jak drzewo, a na ścianie zawisło sporego formatu zdjęcie.
– O panienka wróciła! Witam, witam i o zdrowie pytam!- zaczął bardzo entuzjastycznie, po czym dodał: – Jak będzie z tym buziakiem?
– Wiesz, że nie masz na co liczyć. Ta pani, jest tu nowa?- kobieta skinęła w stronę sprzątającej.
– Tak, pomaga mi trochę ogarnąć tutaj bałagan, trochę gotuje, jakby ktoś chciał śniadania…
– Spodziewasz się gości?
– Wiesz, w Morrisonie ostatnio było samobójstwo. Parę osób tutaj weszło spytać o nocleg, ale nie zostali przez „warunki”- facet zakreślił w powietrzu cudzysłów.
– Samobójstwo?
– Zaskoczona? Trzeba czytać gazety.
Dziewczyna nie chciała słuchać przytyków. Oczywiście myśli powędrowały tam, gdzie nie powinny, starała się uspokoić: nie mógł sobie nic zrobić, to pewne- pomyślała. Prawie pewne. Nagle dotarło olśnienie: opowiadał o gościu, który stał na dachu.- Po tej myśli dźwięki otoczenia wróciły do jej świadomości, usłyszała nachalne gadanie:
– Halo panienko! Tu ziemia. Panienkooo!- Jeff machał ręką przed jej twarzą.
– Słyszę, słyszę. Jest u siebie?
– Był, ale nie mam pewności, czy go dzisiaj widziałem. A powiedz mi jak Ci się podobają zmiany?
– Znośnie tu się robi, ale ten kwiat w holu? On tu nie ma światła. Rośliny potrzebują go do życia!
– Tak, tak, już to słyszałem… Twój chłopiec wczoraj powiedział coś podobnego- Jeff skrzywił się, jakby próbował przypomnieć sobie kiedy ostatnio odkurzył korytarz na piętrze- tak… Powiedział, że światło jest potrzebne do życia.
– Japierdykam, coś jeszcze?- dziewczyna się zdenerwowała.
– Że nie ma światła w pokoju… Aj i kazał oczywiście przekazać kartkę.
Jeff przerzucał szpargały na recepcji z jednego miejsca na drugie. Długopis powędrował na notes. Kalkulator przesunął, jakby od niechcenia. Długopis trafił koło telefonu. Notes przesunął o parę centymetrów, jakby wcale nie chciał niczego znaleźć. Długopis powędrował z powrotem na notes. Kobieta dokładnie obserwowała te ruchy, czując rosnące napięcie. Jeff wziął długopis i znów położył koło telefonu.
– Pat.
– Co panienka tam mówi? Zaraz znajdę…
– Powtórzyłeś ruch.
– Nie wiem o czym panienka mówi, ale nie śpieszno mi się dowiedzieć. Nie wiem gdzie jest ta cholerna kartka… Ja…- Jeff był, o dziwo, zmieszany tą sytuacją.
Dziewczyna zauważyła, że wiadomość gdzieś przepadła. Powiedziała:
– proszę nie szukać.
– Pp, przepraszam- wydukał z trudem- musiałem ją wyrzucić w tym chaosie.
Kobieta odwróciła się w kierunku schodów prowadzących na piętro.
Dodaj komentarz