Dziś jest teraz, kiedy jeszcze trwa.
W motelu śmierci- jest pod dostatkiem. Wśród duchów czuję się najlepiej. Krzyczę, lecz próżnia jest wokół. Bywam spokojny, choć brakuje mi kontaktu. Kontaktu z kimś ciepłym, oddychającym, zwyczajnie: żyjącym.
Wśród trupów żyje się przewidywalnie, jednak dzisiejszy dzień… Zajęty i dokładnie rozplanowany… Przestał taki być. Do 17 było to wszystko pod mniejszą, lub większą kontrolą… Jednak od tamtego czasu nic nie jest ok. Wtedy poczułem jakby coś się stało. Dziwne to… Pisałem przy biurku, chyba w okolicach 14 strony. I nagle to uczucie… Strach. Tak, to był strach. Za moment wątpliwość. Potem pustka. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Otwarłem drzwi, sprawdzając czy… Czy znajdę jakąś notatkę. Spytałem Jeffa, czy może ktoś był? Nie, nikogo. Ta cisza jest dziwna. Tylko mój oddech. Stuki klawiatury. Ledwo słyszalne dźwięki w holu, na dole. Dziwne…
Kiedy jestem myślami oddalony, czuję się jakby lepiej. Jak tylko zanurzę palec w zimnej wodzie- tu… To dzieje się. Wymioty. Wyrzeczenia. Wykrwawianie. To trudniejsze, niż zakładałem. Chyba za bardzo martwię się o żyjących.
Do ściany przykleiłem kartkę, którą raz znalazłem tutaj na biurku. Zwykłą taśmą- umówmy się, że mam ograniczone zasoby. Dodaje sił.
Zdaje się, że… Że będzie mnie tu więcej.
Dodaj komentarz