-
W pierwszym strzale wydaje się to słowo przynajmniej pokraczne. W drugim kojarzy z uciśnionymi mózgami partii politycznej, której wyznawcy pełni animuszu brną rozpędzeni w kierunku betonowej ściany.
-
Delikatny dreszcz przechodzi po moim karku, jak myślę sobie o tym, że oto powstaje pierwszy wpis na tej stronie.
-
Życie to szpital. Czas wbijania pinesek w przedramię minął bezpowrotnie. Tak jak upłynęło sporo wody w Warcie, tak ulatują pewne myśli. Inne z kolei za cholerę nie opuszczają wnętrza.
-
Przemijam kiedy nie mam siły na codzienność. Na niecodzienność. Na bycie, ale też zbyt bezsilny na niebycie. Wyjście nie jest rozwiązaniem i świetnie już o tym wiem. Leżę bez sił.
-
Planuję uzewnętrznienie się w innym zakamarku własnej twórczości. Nadchodzi pierwsza godna uwagi myśl. Zaraz kolejna. To już trzeba spisać.
-
Ostatnimi czasy wróciłem do podróżowania komunikacją miejską. Mówi się, że zbiorkomem? Uwielbiam ewolucję naszego języka…